„Jo do ciebie chce przychodzić” – Józef Myszka

Jo do ciebie chce przychodzić, powidz Maniu, kochos mnie?
A ty do mnie możesz chodzić, ale kochać to nie, nie.
A ty do mnie możesz chodzić, ale kochać to nie, nie.

Jo ci kupie koroliki, powidz Maniu, kochos mnie?
Koroliki wrzuć do rzyki, ale kochać to nie, nie.
Koroliki wrzuć do rzyki, ale kochać to nie, nie.

Jo ci kupie ładne buty, powidz Maniu, kochos mnie?
Ładne buty obuć moge, ale kochać to nie, nie.
Ładne buty obuć moge, ale kochać to nie, nie.

Jo ci kupie bioło suknio, powidz Maniu, kochos mnie?
Biało suknie oblec moge, ale kochać to nie, nie.
Biało suknie oblec moge, ale kochać to nie, nie.

A jak domy na zapowiedź, powidz Maniu, kochos mnie?
Na zapowiedź możemy dać, ale kochać jesce nie.
Na zapowiedź możemy dać, ale kochać jesce nie.

A jak bedzie dziń po ślubie, powidz Maniu, kochos mnie?
Dziń po ślubie to cie lubie i nad szyćko kochom cie.
Dziń po ślubie to cie lubie i nad szyćko kochom cie.

La la la la…

„Do Ciebie Jasieńku” – Józef Myszka

W dalszym ciągu dużą popularnością podczas wesel na Ziemi Iłżeckiej cieszy się ludowa piosenka „Do Ciebie Jasieńku”, utrwalana latami przez Józefa Myszkę, jako nieodłączna część jego repertuaru.

W moim ogródeczku
bieliło się płótno
bieliło się płótno
Nie wie moja mama
bez kogo mi smutno.

Oj smutno mi smutno
bez Janka mojego
bez Janka mojego
Gdybym drogę znała
poszłabym do niego…

Ale drogi nie znam
i pytać się wstydzę
i pytać się wstydzę
a mojego Jasieńka
cały rok nie widzę.

Poszłam na zabawę
stanęłam za drzwiami
stanęłam za drzwiami
A mój Janek pije
z innymi pannami.

Gdy Janek zobaczył
zza stołu wyskoczył
zza stołu wyskoczył
jedwabną chusteczką
wycierał mi oczy.

Nie wycieraj oczu
ja będę płakała
ja będę płakała
I na ciebie Janku
będę narzekała.

Nie narzekaj na mnie
lecz sama na siebie
lecz sama na siebie
Mówiłem ci nieraz,
że się nie ożenię.

Ty żeś się mnie jęła
jak woda kamienia
jak woda kamienia
Żeby się pod nami
rozstąpiła ziemia.

Choć Kasia z Jasieńkiem
rozstać się nie chciała
rozstać się nie chciała
To Kasia z Jasieńkiem
rozstać się musiała.

Zdjęcia pochodzą z kolekcji uratowanej przez Pana J. Czarneckiego

Józef Myszka – artysta ludowy z Błazin

Jozef_Myszka

Fot. z kolekcji uratowanej przez Pana J. Czarneckiego

Józef a właściwie Kazimierz Myszka, bo Józef to było jego drugie imię, którym się jednak posługiwał, urodził się 4 marca 1928 r. w Błazinach. Był najmłodszym spośród jedenaściorga albo dziesięciorga dzieci Wojciecha Myszki i Agnieszki Myszki z domu Grudniewskiej. Myszkowie prowadzili tzw. dom otwarty. Matka była uzdolnioną śpiewaczką – samoukiem i nie trzeba jej było namawiać, aby śpiewała różne ludowe pieśni i przyśpiewki. Córki odziedziczyły po niej piękny głos, toteż często chata rozbrzmiewała skocznymi nutami. Józef od wczesnych lat dziecięcych stykał się z atmosferą ludowej kultury. Matka zabierała go czasem na wiejskie wesela, gdzie występowała w roli starościny, więc chłopiec chłonął ludową obyczajowość, która potem miała uczynić z niego wiejskiego barda. Bezbłędnie i drobiazgowo rejestrował wszelkie szczegóły przekazywanych z pokolenia na pokolenie tradycyjnych obrzędów weselnych. Już w 15-tym roku życia został po raz pierwszy poproszony na wesele jako starszy drużba. Popularność, jaką sobie zyskał błyskawicznie zaczęła wzrastać. Bywało często, że terminy wesel dopasowywano do jego możliwości, bowiem jego obecność w domu weselnym przynosiła gospodarzowi prawdziwy zaszczyt. Oprócz nigdy nie wyczerpanego zasobu repertuaru wiejskich ballad, pieśni, piosenek i przyśpiewek weselnych nabył także ogromną wiedzę z zakresu starych obrzędowych tradycji, a dar i umiejętność ich odtwarzania posiadał taki, jak nikt inny.

Jozef_Myszka2

Józef Myszka w 1951 r. założył swój pierwszy ludowy zespół artystyczny w Rzeczniowie, a następnie w Podkońcach i Prędocinie. Po nadaniu właściwego kierunku działania zespołom kolejno przekazywał ich kierowanie miejscowym działaczom. W 1954 r. przystąpił do organizowania zespołu ludowego w Błazinach a w 1962 r. założył w Jasieńcu swój ostatni zespół noszący miano „Józef Myszka z Błazin”, który przyniósł mu ogromny rozgłos i zapewnił powszechne uznanie. Występował z nim we wszystkich większych miastach polskich, na organizowanych przez Związek Młodzieży Wiejskiej wszelkiego rodzaju imprezach artystycznych, zlotach, zjazdach i festiwalach, na różnych uroczystościach państwowych, dożynkach, świętach ludowych, imprezach regionalnych. Bywał także za granicą, w Czechosłowacji i Niemieckiej Republice Demokratycznej. Brał udział też w licznych konkursach, śpiewaków, akordeonistów, kapel i zespołów ludowych, które wielokrotnie wygrywał.

Jozef_Myszka3

Działalność Myszki miała charakter bardzo ulotny. Liczne występy, zwłaszcza na scenach wiejskich remiz, zostały najczęściej odnotowane jedynie w pamięci potomnych. Do rzadkości należą też relacje pisane, recenzje oraz zdjęcia z występów nawet na bardziej prestiżowych scenach. Zdecydowanie bogatsza jest ikonografia dotycząca jego drużbowania na weselach, których zaliczył ponad 300. Na ogół zapłatą za całonocne bawienie gości przyśpiewkami oraz starodawnym weselnym rytuałem było podarowanie mu pamiątkowego, weselnego zdjęcia, których zachowało się kilkadziesiąt. Józef Myszka skrzętnie gromadził też trofea, głównie w postaci dyplomów. Latami zapisywał w zeszytach teksty przyśpiewek i piosenek ludowych, lecz większość tego skarbu uległo zniszczeniu przez dzieci podczas wesela siostrzenicy. Ocalał jeden dyplom i kilka zeszytów. Józef Myszka był samorodnym talentem wokalnym i tanecznym. Swym krótkim życiem wyśpiewał i występował urodę podiłżeckich strzech, bogactwo obrzędowości związanej z wiejskim świętowaniem podczas wesel, chrztów, dożynek… Tego skromnego chłopaka z Błazin kochała cała Ziemia Iłżecka. Miał niespożyte pokłady pozytywnej energii. Był duszą towarzystwa, swą barwną osobowością uszlachetniał ludowe festyny, przyjęcia weselne, a nawet fasadowe, państwowe fety. Podczas próby do jednej z nich – Święta Odrodzenia przypadającego na dzień 22 lipca – w Warszawie na Jelonkach padł ofiarą sfrustrowanego napastnika. Mieszkający w akademiku przy miejscu prób student, któremu prawdopodobnie przeszkadzały zmagania muzyków ludowych, podszedł prosto do upatrzonej ofiary zadając cios nożem. Zgon Józefa Myszki nastąpił w dniu 21 lipca 1964 r., a jego ciało spoczęło na cmentarzu parafialnym w Iłży. Odszedł na zawsze, ale jego dzieło przetrwało. Podjęli go inni. Zespół funkcjonował dalej a jego pieśni pozostają żywe do dzisiaj i nadal można je usłyszeć na weselach. Nagrania Józefa Myszki zachowały też się na płytach winylowych i kasetach magnetofonowych, a także pojawiały się w audycjach Polskiego Radia. Z inicjatywy pracowników Domu Kultury w Iłży, od 1995 r. odbywa się tam również Festiwal Folkloru im. Józefa Myszki.

Opracowano na podstawie tekstów Antoniego Dąbrowskiego i Marii Chłopek zamieszczonych w: A. Dąbrowski (red.), Józef Myszka, działalność sceniczna, materiały repertuarowe, archiwalne zdjęcia, Starachowice 2006.